Miało być super. Wyszło jak zazwyczaj, czyli życie zweryfikowało moje sny o potędze. A zaczęło się już w poniedziałek…
Poniedziałek
Miało być rozbieganie na 5km, było nic. Superowy początek wielkiego planu ;(
Wtorek
Wg planu 8km rozbiegania. No to siup, czemu nie 10 🙂 Tym bardziej, że biegłem z kumplem, więc minęło szybko i przyjemnie.
Środa
Jak w poniedziałek. Nic nie mówcie.
Czwartek
Czyli wg planu podbiegi. Ale nie bardzo widziałem w okolicy jakąkolwiek górkę, a jechać na Agrykolę się nie chciało. Wyszło z tego 8 km rozbiegania zakończone trzema powtórzeniami po 200 m w tempie poniżej 4:00/km. Dziwne.
Piątek
Ustawowo wolny 😉
Sobota
8km w TM. I co? No nic 🙁
Niedziela
Wolne wybieganie. Wg planu 16km. Wg sumienia za nieudaną sobotę sam nie wiem. Wyszło na to, że nie biegiałem, ale na szczęsice wpadło 21km na rowerze. Chociaż tyle…
Podsumowanie
Jak to mówią, pierwsze koty za płoty. Widać braki w silnej woli i organizacji czasu. No nic, kolejne tygodnie będą lepsze. Muszą…