To będzie jeden wielki wyrzut sumienia. Zamiast czterech do sześciu treningów zrobiłem trzy. Może i fajne to były treningi, może nawet nie żal ominiętych krótkich biegów z poniedziałku i środy, ale szkoda, że nie wyszło wybieganie z niedzieli. Miało wejść 30 km, nie weszło nic. Podsumowanie lipca wygląda tak, że zaliczyłem prawie 200 km biegania – czyli rekord; piętnaście treningów też wygląda całkiem nieźle. I to wszystko przy sporej liczbie pomiętych treningów…
Wtorek
We wtorki z reguły powinienem robić rozbieganie, takie mniej więcej na 12-16 km. I dziwnym sposobem wychodzi mi często bieg z narastającą prędkością… Może dlatego, że taki trening jest ciekawszy?
Anyway, ten wtorkowy trening zaczął się od sześciu kilometrów na spokojnie (po 6:10, tętno 133). Po tych 6 km, jakoś poszło szybciej: 6,5 km po 5:20 (z tętnem 148). Brakowało jeszcze ok dwóch kilometrów, więc kolejne niecałe dwa poszło po 4:30, a o tętnie wolę się już nie wypowiadać 😉
Potem wystudzenie i do domu. Znowu super trening, bardzo lubię te wtorki…
Czwartek
…czyli dzień z akcentem. W tym tygodniu podbiegi i kolejny dobry pomysł 🙂
Zamiast szukać pagórków w okolicy domu, przejechałem się na Agrykolę i ignorując stada biegaczy na bieżni i w parku, zrobiłem dwa okrążenia przy stadionie Legii, kanałku Piaseczyńskim i ulicy Szwoleżerów. Po 5 km rozgrzewki można było zacząć podbiegać…
Pierwsze powtórzenie miało charakter doświadczalny: tj. doświadczenie powiedziało, że cały podbieg ma 500 metrów i weź człowieku odpuść 😉
Kolejne zrobiłem po 300 m, ostatnie znowu 500 m i studzenie. Powroty po podbiegach w truchcie.
W sumie sześć powtórzeń pod górę, tętno wysoko, bo tempo podbiegu starałem się trzymać w granicach tempa biegu na 10 km. I pięknie!
Sobota
PARKRUN! Ale, żeby nie było za fajnie, przed parkrunem prawie 7 km w TM (5:30), a potem piątka w 23,5 minuty. Po takich 12 km trzeba było jeszcze wrócić do domu, więc doszło 2,5 km powoli. W sumie ponad 14 km w zróżnicowanym tempie.
Co prawda plan sugerował 14,5 w tempie wyścigu, ale skoro połowa dystansu się zgodziła, a potem jeszcze była szybka piątka to chyba można uznać 🙂
Podsumowanie
Trzy fajne i raczej wartościowe treningi. Pominięte jedno ważne i długie wybieganie. Czyli raczej mieszane uczucia. Pewnie będę żałował tych odpuszczonych 30 km 🙁
Cały lipiec był bardzo owocny. Udało się zrobić dwa długie (rekordowo) wybiegania – 25 i 27km. Do tego jeden kontrolny półmaraton, kilka ciekawych akcentów i parę bardzo fajnych BNP. 195 kilometrów biegania, średnio po 13 km na wyjście.
W sierpniu ciągle jeszcze buduję wytrzymałość – będzie kilka długich jednostek, chyba już troszkę mniej akcentów. A we wrześniu czas próby. Najpierw półmaraton (BMW Półmaraton Praski), potem trzy tygodnie, tapering i start docelowy: PZU Maraton Warszawski.